Uwięzieni w ciele

Data:



„Społeczeństwo i jego mniejszości można porównać do organizmu. Gdy społeczeństwo nie akceptuje swoich mniejszości jest jak ciało, które chciałoby odrzucić swoje członki”.





[link]


alt="" width="382" height="239" />




W filmie „Ja też” Antonio Naharro i Alvaro Pastora
, w jednej ze scen, matka Daniela opowiada mu moment tuż po jego urodzeniu. „Gdy dowiedziałam się, że urodziło nam się dziecko niezwykłe, płakałam przez tydzień. Potem już nigdy się nad sobą nie użalałam”. Nie, matka Daniela nie załamała się. Poświęciła się natomiast heroicznej i systematycznej pracy nad synkiem. Dzięki niej, mimo zespołu Downa, Daniel mógł osiągnąć poziom intelektualny zdrowych osób, skończyć studia, opanować język obcy i podjąć pracę. Pozostał jednak w pewien sposób niezwykły. Nie z powodu rysów twarzy i typowej dla tej choroby ograniczeń. To jego wrażliwość, inteligencja i subtelne poczucie humoru czynią z niego człowieka o nieprzeciętnym uroku.






Możemy sobie wyobrazić, że podobny szok przeżyli rodzice Alex, bohaterki filmu Lucii Puenzo "XXY". Bohaterki, a może bohatera, gdyż Alex rodzi się z ciałem, którego nie da się zaklasyfikować do żadnej z tych kategorii. Alex jest hermafrodytą. I podobnie jak mama Daniela codziennym wysiłkiem próbowała uczynić go normalnym, tak i rodzice Alex swoje dziecko przedstawiają wszystkim jako dziewczynkę, skrzętnie ukrywając prawdę przed całym światem, wyjeżdżają z Buenos Aires i chowają się na urugwajskich wybrzeżach. Alex poddają terapii hormonalnej i planują operację płci, by ich dziecko wreszcie było "takie jak wszyscy".



[link]

alt="" width="437" height="199" />




Daniel w nowej pracy zakochuje się w koleżance, seksownej, choć ustępującej mu w wykształceniu i inteligencji Laurze. Rodzi się między nimi prawdziwa i głęboka więź, Laura jednak nie jest w stanie odwzajemnić jego uczuć, w takim samym stopniu, a może raczej nie w takiej samej formie. „Normalność” Daniela uwięzionego w chorym ciele skazuje go na wieczną frustrację i niespełnienie. Choć mężczyzna ma ponad trzydzieści lat, ludzie zatrzymując się w swoich obserwacjach na jego twarzy, biorą go za dzieciaka. Gdy przypomina "normalnemu" światu, że tacy ludzie jak on, też mają swoje potrzeby, zaleca się mu masturbację... Etykietka „downa”,wpycha go do swoistego getta, w którym potrzeby miłości i bliskości może realizować tylko za pomocą internetowej pornografii.



Potrzeby erotyczne budzą się również w piętnastoletniej Alex, która/który zakochuje się w synu przyjaciół swoich rodziców. Jednak uczucie Alex, w przeciwieństwie do uczuć Daniela, spotyka się z wzajemnością…  Mimo że, gdy tajemnica nie może być dłużej utrzymywana, Alex, upokarzana przez kolegów, postrzegana jest jako wynaturzony dziwoląg, jej wybranek, Alvaro, w pełni zaakceptuje jej ciało. Czy może dlatego, że sam uważany jest przez swojego ojca za odmieńca, „pedała”?



[link]

alt="" width="391" height="261" />



Zarówno Daniel, jak i Alex są tacy jak wszyscy, mimo niestandardowej ilości chromosomów. Bo tak jak wszyscy ludzie, tak i oni pragną i potrzebują tego samego – miłości i akceptacji. Akceptacji swojego nietypowego ciała, ale też swoich ludzkich i uniwersalnych potrzeb. Zarówno jedno, jak i drugie wyrzucane jest jednak przez falę tak zwanej „normalności” na margines, na którym trzeba zrezygnować z siebie  lub ze swoich marzeń i pragnień.

 

Oba te filmy, w sposób piękny i subtelny zwracają uwagę na pewien fundamentalny problem. Jak trudno żyć w rozkroku pomiędzy dwoma światami, bo jak odnaleźć swoją tożsamość, jeśli przynależy się zarówno tu i tu? Jak trudno zaakceptować jest tych, którzy nie mieszczą się w naszych wygodnych ramkach „odtąd dotąd”, jak trudno pogodzić się z płynnością pewnych kategorii, przekroczyć barierę myślenia kategoriami „my i oni”. Jak wielkim wyzwaniem może to być dla rodziców takich nietypowych ludzi, przed którymi stoi trudne zadanie – nie „ulepszać” swoich dzieci.



[link]

alt="" width="389" height="259" />




Chociaż ani „XXY”, ani „Ja też!” nie są bajką o Kopciuszku, zwieńczoną nieśmiertelnym „miłość zwycięży wszystko” i „żyli długo i szczęśliwie”, żaden z filmów nie zostawia widza z tymi gorzkimi konstatacjami. Alex i Daniel powoli odnajdą drogę do akceptacji swojej własnej inności. Ojciec Alex pogodzi się z faktem, że o swoim dziecku nie będzie nigdy mógł spokojnie powiedzieć „ona” lub "on” i aktywnie stanie w obronie jego odrębnej tożsamości. Otoczenie Daniela powoli zacznie rozumieć, że „nienormalni” ponad wszystko pragną prawa do decydowania o swoim życiu i realizowania swoich potrzeb.



Bo czyż właśnie to nie oznacza normalności? Znacznie bardziej niż klasyczna ilość chromosomów?



Oglądając oba te filmy, przypadkowo w krótkim odstępie czasu, uderzyło mnie ich podobieństwo, które polega nawet nie tyle na przedstawieniu podobnego tematu, co delikatności w podejściu do niego. W ani jednym z nich nie ma nawet mgiełki wścibskiego podglądactwa, czy też epatowania „człowiekiem-słoniem”. Jest natomiast subtelne poczucie humoru, empatia i zrozumienie. Do tego ciekawie i prawidziwe zarysowane postaci drugoplanowe. I nienachalny morał, tak ważny zwłaszcza w naszym społeczeństwie, gdzie zdawałoby się, że zamiast akceptacji, jesteśmy ewentualnie skłonni do tolerancji. Nie wykraczającej jednak poza proste przyjęcie do wiadomości faktu, że mniejszości istnieją. Jednak bez przyzwolenia na realizację ich potrzeb, marzeń i praw. Czy takie ciało może się rozwijać?










Tekst pochodzi z blogu http://rozcinam-pomarancze.blog.pl